2018 12 uniwersalne 03Przebyła prawie 500 km z Wilna do Warszawy, żeby „zareklamować zawyżone rachunki za elektryczność”. Historia staruszki z Litwy mogła zakończyć się tragicznie, gdyby nie postawa funkcjonariuszy straży miejskiej ze Starówki.

Widok pani Leokadii musiał zaskoczyć strażników. 87-letnia obywatelka Litwy, poruszająca się o kulach po amputacji nogi, przyszła po pomoc w sprawie zawyżonych rachunków za prąd, które przywiozła z Litwy. Leciwa kobieta nie była pewna, w jaki sposób znalazła się w Warszawie. Pamiętała za to doskonale dzieciństwo oraz wieloletnią pracę na zamku w Trokach.

Oceniwszy stan staruszki, strażnicy ze Starówki zaangażowali się w pomoc. Jako że prawo traktowało ją jako turystkę, pani Leokadii nie przysługiwało miejsce w schronisku Ośrodka Pomocy Społecznej.
Funkcjonariusze wystąpili więc o pomoc litewskiej ambasady, tymczasem zapewniając pani Leokadii schronienie i ciepły posiłek, za co staruszka odwdzięczyła się barwnymi opowieściami w języku polskim z kresowym, śpiewnym akcentem. Język znała, bo wyszła za Polaka.

Załatwianie formalności prawnych i logistyki zajęło cztery godziny. Później strażnicy odstawili staruszkę do litewskiego przedstawicielstwa, skąd tamtejszy konsul zapewnił jej transport do Kowna.
Tegoroczne święta pani Leokadia ma szansę spędzić w domu.