Belka dachowa radiowozu straży miejskiej.Na widok chłopca siedzącego nocą na krawędzi peronu kolejowego, z nogami zwisającymi na tory, strażnikom miejskim ciarki przeszły po plecach. Gdyby nadjechał pociąg, doszłoby do tragedii

Dochodziła godzina 1.30, a strażnicy miejscy z VII Oddziału Terenowego patrolowali właśnie ulicę Patriotów. Kiedy dojeżdżali do stacji w Międzylesiu, zauważyli chłopca, który siedział na krawędzi peronu kolejowego. Jego nogi zwisały nad torami. Strażnicy natychmiast podjęli interwencję. Podbiegli do chłopca i ściągnęli go z peronu. Był roztrzęsiony i mówił niewyraźnie. Funkcjonariusze uspokoili go i zaprowadzili do radiowozu. Ponieważ powtarzał, że jest głodny, strażnicy oddali mu swoje kanapki i wodę. Gdy zaspokoił głód, wyjął z kieszeni zabawki i zaczął się nimi bawić w radiowozie. Funkcjonariusze ustalili, że jego rysopis odpowiada podanemu niespełna 2 godziny wcześniej komunikatowi o zaginionym w Śródmieściu 13-latku. Chłopca intensywnie poszukiwano z użyciem psa tropiącego. O odnalezieniu dziecka powiadomiono policję. Tuż przed 2 w nocy na miejsce zdarzenia przyjechał patrol policji oraz matka chłopca, której przekazano odnalezione dziecko.