Zdjęcie ilustracyjne: fragment bluzy ratownika z emblematem ratownictwa medycznego obok fragmentu munduru straży miejskiej.Ta sytuacja dla pewnego 66-latka mogła skończyć się tragicznie. Mężczyzna poruszający się o kulach potknął się na pętli na Bielanach. W wyniku upadku poważnie rozbił głowę. Na szczęście w pobliżu byli strażnicy miejscy, który się nim zaopiekowali

Tuż przed północą z 13 na 14 grudnia strażnicy miejscy z V Oddziału Terenowego otrzymali zgłoszenie z zajezdni na Bielanach. W rejonie ulicy AK Kampinos miał się znajdować nietrzeźwy. Patrol podjął interwencję. Na miejscu ochrona wskazała funkcjonariuszom oddalającego się o kulach mężczyznę. Gdy strażnicy do niego podeszli, zobaczyli, że ma zakrwawione ubranie i ręce. Krew wypływała też spod czapki. Mężczyzna oświadczył, że przed chwilą spadł ze schodów próbując dostać się na przystanek. Bolała go głowa i skarżył się na zawroty. Funkcjonariusze natychmiast przetransportowali poszkodowanego do radiowozu, by nie marzł. Gdy zdjęto mu czapkę strażniczka, stwierdziła, że z rany cały czas wypływa krew. Natychmiast wezwano pogotowie ratunkowe. W trakcie oczekiwania na przyjazd karetki strażnicy zatamowali krwotok środkami opatrunkowymi z własnej apteczki. 66-letni poszkodowany uskarżał się na narastający ból głowy, a jego samopoczucie wyraźnie się pogarszało. Strażnicy monitorowali jego stan do chwili przyjazdu karetki. Po zbadaniu poszkodowanego ratownicy stwierdzili, że niezbędna jest hospitalizacja.